Tydzień dzieli MKS Będzin od ćwierćfinałowej batalii w Pucharze Polski z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. - Chcemy sprawić niespodziankę, zwłaszcza że nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek w turnieju finałowym wystąpił zespół z I ligi - zapowiedział Bartosz Pietruczuk, przyjmujący naszej drużyny.

31 stycznia poprzeczka zawiśnie bardzo wysoko. Drużyna z Jury Krakowsko-Częstochowskiej (48 pkt), która w maju cieszyła się z brązowego medalu mistrzostw Polski, z powodzeniem rywalizuje w tegorocznej edycji PlusLigi, zajmując trzecie miejsce w tabeli za Asseco Resovią Rzeszów (53) i Jastrzębskim Węglem (49).
- Jak grać to z najlepszymi. Aluron CMC Warta Zawiercie jest dla nas super rywalem. Oczywiście mogła być Resovia, mogło być Jastrzębie, ale to ta sama półka. My musimy udowodnić na boisku, że zasłużyliśmy na ten mecz - podkreślił Bartosz Pietruczuk.
MKS również jest trzeci, tyle że na zapleczu elity. Będziński zespół (38 pkt) traci trzy oczka do Norwida Częstochowa i dwa do Mickiewicza Kluczbork, mając do rozegrania jeszcze zaległe spotkanie z Avią Świdnik.

- Znamy swoje miejsce w szeregu, ale jeżeli będzie okazja do wygrania seta, to trzeba będzie wygrać seta, a jeżeli będzie okazja do wygrania meczu, to trzeba będzie wygrać mecz - zaznaczył przyjmujący.
Dla Warty bieżący sezon jest niezwykle intensywny. Za nią już 21 spotkań na krajowym podwórku i pięć w Lidze Mistrzów. W środę zawiercianie zagrają w Champions League po raz szósty, a już w sobotę powrócą do PlusLigi, w której spotkają się z katowicką GieKSą. Przygodę z Pucharem Polski rozpoczną od meczu w Będzinie.
- Gra na trzech frontach zawsze wiąże się z bardzo dużymi obciążeniami, ale trener Michał Winiarski daje radę. Dobrze rotuje składem, dając pograć praktycznie wszystkim zawodnikom. Nie powiem, że liczymy na słabszy moment drużyny z Zawiercia w meczu Pucharu Polski, ale jeśli ten się jej przydarzy, to postaramy się go wykorzystać - zakończył Bartosz Pietruczuk.
